James Ibori, bogaty i potężny polityk, a zarazem bliski współpracownik prezydenta Umaru Yar-Aduy, nie przyznaje się do 103 zarzutów korupcji, prania brudnych pieniędzy i nadużywania stanowiska.
Wszystkie przestępstwa miał popełnić, gdy piastował funkcję gubernatora obfitującego w ropę stanu Delta.
Oskarżenie Iboriego to jedna z najpoważniejszych spraw w czteroletniej historii nigeryjskiego urzędu antykorupcyjnego. Roczna pensja gubernatora stanu Delta to mniej niż 25 000 dolarów, jednak Ibori zdołał zgromadzić aktywa w wysokości 35 milionów dolarów i wysłać je za granicę. Sprawą zajmują się też brytyjska policja oraz sądy Zjednoczonego Królestwa, które zamroziły aktywa Iboriego, podejrzewając, że zgromadzono je na drodze przestępstwa i prawnie powinny należeć do rządu Nigerii.
Sytuacja nie wygląda różowo dla byłego gubernatora. Immunitet stracił w maju, gdy przestał być gubernatorem, śledztwo prowadzone jest przez urzędników z miasta Kaduna, gdyż urzędy w stołecznej Abui mogą być w tej sprawie nieobiektywne. Na domiar złego bliskie stosunki z prezydentem nie przestraszyły wymiaru sprawiedliwości i Ibori został aresztowany. Nie wiadomo tylko, czy nowy prezydent został o tym poinformowany, ponieważ akurat nie było go w kraju, gdy doszło do zatrzymania podejrzanego.
Sprawa Iboriego wskazuje jednak, że w Nigerii zaszły poważne zmiany. Wcześniej prokurator generalny był oskarżany zarówno przez nigeryjskich, jak i brytyjskich śledczych, że w przypadkach tak wysoko postawionych urzędników robi wszystko, by uniknęli odpowiedzialności. Głównym hasłem nowej władzy jest jednak przywrócenie rządów prawa. Angażowanie się po stronie oskarżonego byłoby więc źle widziane.