W środę o godzinie 19 czwarty mecz, który jeśli podopieczni Miliji Bogicevicia chcą pozostać w grze muszą wygrać. Piąty ewentualny pojedynek w sobotę w Zgorzelcu. Miejmy nadzieję, że PBG Basket, siódma drużyna po sezonie zasadniczym sprawi ogromna niespodziankę i wyeliminuje faworyzowany zespół Turowa, który po pierwszej części sezonu uplasował się na drugim miejscu. - 0:2 po pierwszych dwóch meczach nie odzwierciedla sytuacji na boisku - mówił przed wtorkowym spotkaniem Adam Bekier, prezes PBG Basket. - Wynik jednak poszedł w świat, ale niesmak i niedosyt pozostały. Nastawienie zawodników przed meczem w Poznaniu jest bojowe, zawodnicy są nieco zmęczeni, ale zdeterminowani. Moim zdaniem prawdziwa walka dopiero się zaczyna. W takim mieście jak Poznań walka o medale to warunek niezbędny do dalszego rozwoju koszykówki. I rzeczywiście gracze PBG Basket byli niezwykle skoncentrowani. Doskonale bowiem zdawali sobie sprawę z wagi spotkania. Porażka stanowiła dla nich zakończenie sezonu, a ambicje przecież był
spore. Dwie pierwsze kwarty wczorajszego spotkania były bardzo wyrównane. W trzeciej odsłonie, przede wszystkim w jej początkowych fragmentach, przewagę osiągnęli goście. Gdy w 27. minucie Konrad Wysocki trafił za trzy punkty i Turów wygrywał 55:47 wydawało się, że jest po meczu. Poznański szkoleniowiec wziął jednak czas, a potem jego zawodnicy zaczęli odrabiać straty. Po 30 minutach poznaniacy przegrywali czterema punktami - 53:57. Na początku czwartej kwarty po trójce znakomicie grającego Piotra Dąbrowskiego rywale prowadzili tylko jednym punktem, ale po chwili znów ich przewaga wzrosła i w 32. minucie był 62:56 dla Turowa. Wtedy jednak koszykarze PBG Basket zaczęli grać jak natchnieni. Prowadzenie objęli na minute i 49 sekund przed końcową syreną po akcji Eddie'go Millera 2+1. Na tablicy pojawił się korzystny wynik dla gospodarzy 67:66. Goście faulowali a rzuty wolne pewnie wykonywał Piotr Stelmach, który obok wspomnianego Dąbrowskiego i Damiana Kuliga dominował na parkiecie. 24 sekundy przed końcem
spotkania przy stanie 74:69 sędziowie uznali, że Cliff Hawkins faulował w sposób niesportowy, a więc goście mi otrzymali w prezencie dwa rzuty wolne i piłkę z boku. Kto wie jak potoczyłyby się losy spotkanie, gdyby zawodnicy z Turowa nie próbowali przechytrzyć arbitrów. Na linii rzutów wolnych stanął Thorey Thomas, raz trafił... i wtedy jeden z sędziów zorientował się, że rzucać powinien Konrad Wysocki. Kara dla PBG Basket została więc anulowana, punktu Thomasa nie uznano i kibice mogli zacząć świętować zwycięstwo. W środę o godzinie 19 początek czwartego spotkania. Kasy w hali przy Drodze Dębińskiej będą czynne od godziny 17. Na tym meczu trzeba po prostu być. Ten pojedynek może ważyć o losach poznańskiej koszykówki w męskim wydaniu. PBG Basket Poznań - PGE Turów Zgorzelec 77: 69 (18:20, 17:18, 18:19, 24:12) PBG Basket: Stelmach 18 (1x3), Kulig 16 (1x3), Dąbrowski 13 (3x3), Miller 13 (1x3), Tica 10, Hawkins 3 (1x3), Surmacz 2, Ocokoljić 2, Tuljković 0, Wiśniewski 0. PGE Turów: Brkić 12 (3x3), Thomas 11
(1x3), Tomaszek 10, Gabiński 8 (2x3), Jackson 8, Kuebler 8 (2x3), Wysocki 7 (1x3), Kickert 5 (1x3), Bochno 0, Zigeranović 0.