_ - Nie musimy udowadniać, kto aferę hazardową wywołał _ - komentuje Bartosz Arłukowicz, śledczy z Lewicy.
Jarosław Kaczyński podczaswczorajszego przesłuchania przed sejmową komisją śledczą do spraw afery hazardowej wyraźnie nie obawiał się pytań śledczych.
Jego zeznania nie wniosły zresztą do sprawy zbyt wiele. Sam przesłuchiwany przyznał, że w jego rządzie specjalistów od hazardu nie było, w związku z czym zwrócono się do lobbystów z Totalizatora Sportowego, by przedstawili swoje opinie na temat ustawy.
_ przecieku. _
ZOBACZ TAKŻE:
[
Tusk - bez przełomu w śledztwie ]( http://news.money.pl/artykul/komisja;hazardowa;trzynascie;godzin;pytan;do;premiera,14,0,584206.html )
[
Drzewiecki wypiera się własnych słów ]( http://news.money.pl/artykul/drzewiecki;wypiera;sie;wczesniejszych;slow,65,0,581697.html )
[
Zbigniew Chlebowski broni się przez atak ]( http://news.money.pl/artykul/chlebowski;broni;sie;przez;atak;jest;wytrenowany,65,0,579393.html )
href="http://news.money.pl/artykul/kaminski;zostalem;usuniety;bo;wykrylem;afere,180,0,578228.html">
Zdaniem byłego premiera, jedyną intencją jego rządu było pozyskanie z hazardu dodatkowych pieniędzy na rozwój infrastruktury sportowej.
href="http://news.money.pl/artykul/kaminski;zostalem;usuniety;bo;wykrylem;afere,180,0,578228.html">Pieniędzy miała dostarczyć wideoloteria organizowana przez Totalizator Sportowy.
Jak wyjaśnił prezes PiS, jeżeli hazard już istnieje to lepiej, żeby państwo miało nad nim kontrolę i odnosiło z tego korzyści.
Kaczyńskiocenił swoje przesłuchanie przed komisją śledczą jako epizod w wyjaśnianiu afery hazardowej. Podkreślił, że nielegalny lobbying w sprawie ustawy hazardowej dotyczył polityków PO.
Zdaniem posłaZbigniewa Wassermannaprzesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego pokazało, że w rządach Jarosława Kaczyńskiego nie było ministrów na usługach rekinów hazardowych.
POSŁUCHAJ POSŁA WASSERMANNA:
Poseł LewicyBartosz Arłukowiczuważa, że przesłuchanie dowiodło głównie zasług Zyty Gilowskiej w odwodzeniu Jarosława Kaczyńskiego od idei wideoloterii.
Były premier opowiadał śledczym, że w lecie 2007 r. pod wpływem argumentacji Gilowskiej zmienił zdanie na temat budowy Narodowego Centrum Sportu przez Totalizator Sportowy. Zaznaczył, że w sprawie budowy NCS był w jego rządzie spór. Tłumaczył, że pierwsze stanowisko zakładało finansowanie tej inwestycji z budżetu, który miał mieć dodatkowe zyski z hazardu; a według stanowiska drugiego budowę obiektów sportowych miał finansować Totalizator Sportowy z dodatkowych zysków.
Według koncepcji rozważanych w rządzie PiS zyski te miały pochodzić z uruchomienia wideoloterii. Monopol na organizację tej gry miał Totalizator Sportowy, jednak z powodu zbyt wysokiego podatku (45 proc.) nie było to opłacalne i wideoloterie nie zostały uruchomione.
Szef PiS podkreślił, że Ministerstwo Finansów opowiadało się za rozwiązaniem przewidującym finansowanie obiektów sportowych z budżetu, a Ministerstwo Skarbu Państwa przychylało się do koncepcji, w której finansowanie miało być z Totalizatora.
Poseł Lewicy wskazał też, że przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego miało naświetlić początki afery hazardowej. Były premier nie może być jednak - zdaniem Arłukowicza - obciążany za to, co jest głównym przedmiotem prac komisji: _ - Nie musimy sobie udowadniać, kto był autorem afery hazardowej _ - mówi.
POSŁUCHAJ POSŁA ARŁUKOWICZA:
Innego zdania jest szef komisji śledczej Mirosław Sekuła z PO. Według byłego szefa NIK, przesłuchanie potwierdziło, że projekt ustawy hazardowej został wprowadzony do procesu legislacyjnego wbrew standardom bo przez Totalizatora - czyli instytucję nie mającą prawa do inicjatywy ustawodawczej.
Kolejna sprawa to według posła Sekuły brak śladów po reakcji CBA na wniosek Jarosława Kaczyńskiego o zbadanie ewentualnych powiązań osób pracujących nad ustawą z hazardowym biznesem.
W środę przed komisją hazardową stanie kolejny polityk PiS - były wicepremierPrzemysław Gosiewski.