Według prokuratorskiej hipotezy, miałaby to być sekta, sprzeciwiająca się marnowaniu krwi. Przemawiać za taką wersją mógłby mechanizm zakażenia - wielokrotne używanie jednej kapilary do badania krwi i wstrzykiwanie pacjentowi z powrotem krwi, nie zużytej w analizie.
Zajmujący się sektami dominikanin, ojciec Grzegorz Kluza powiedział dziennikowi, że nie zna grupy, do której pasowałby taki proceder. Z drogiej strony - zaznacza - to co się wydarzyło, było tak absurdalne, że trzeba brać pod uwagę możliwość, iż zrobiła to osoba kierująca sie pobudkami religijnymi.
Prokuratura twierdzi, że zapyta o taką wersję zwolnioną już pielęgniarkę oddziałową. Kobieta podkreśla, że jest katoliczką.
Główny inspektor sanitarny kraju nakazał wojewódzkim sanepidom skontrolować wszystkie stacje dializ. Sprawdzane mają być nie tylko normy sanitarne, ale przede wszystkim przestrzeganie przez pracowników stacji obowiązujących procedur bezpieczeństwa.