Cztery osoby odniosły lekkie obrażenia podczas biegu odbywającym się w ramach dorocznej fiesty ku czci św. Fermina w Pampelunie, na północy Hiszpanii. Żaden z uczestników gonitwy nie został wzięty na rogi.
Trzech uczestników tego karkołomnego biegu z bykami doznało jedynie skaleczenia głowy, a czwarty - klatki piersiowej. Cała czwórka została zabrana do szpitala w celu opatrzenia ran.
Podczas gonitwy doszło do niebezpiecznych momentów, kiedy jeden z byków podrzucił do góry dwóch uczestników, ale nie zdołał ugodzić ich rogami - pisze agencja Associated Press.
W tym roku na rogi wziętych zostało czterech Hiszpanów i jeden Amerykanin. Jeden z Hiszpanów jest w ciężkim stanie.
Tradycyjna fiesta ku czci św. Fermina rozpoczęła się 6 lipca od zabawy na głównym placu Pampeluny i potrwa jeszcze jeden dzień, do poniedziałku.
Co roku przez tydzień tysiące poszukujących mocnych wrażeń ludzi wychodzi na ulice Pampeluny, aby na około 850-metrowej trasie wiodącej przez wąskie uliczki miasta uciekać przed rozjuszonymi bykami. Bieg kończy się codziennie na arenie, gdzie zwierzęta giną z rąk torreadorów. Wieczorem ich mięso serwowane jest w miejscowych restauracjach.
Od 1911 roku, gdy rozpoczęto prowadzenie statystyk, w biegach z bykami w Pampelunie śmierć poniosło 15 osób. Ostatnią ofiarą śmiertelną był 27-letni Hiszpan Daniel Jimeno Romero, który 10 lipca 2009 roku został ugodzony przez byka w szyję.
Tradycja fiesty ku czci św. Fermina, jednego z patronów Nawarry, sięga XVI wieku. Uroczystości i zabawy z tej okazji rozsławił amerykański pisarz Ernest Hemingway w swojej powieści _ Słońce też wschodzi _.
Czytaj więcej w Money.pl