Dwie osoby uważa się za zaginione, a jedna została ranna po wybuchu i pożarze w należącej do Brazylii stacji badawczej. Stacja nazywa się Comandante Ferraz i znajduje się na Wyspie Króla Jerzego, u wybrzeży Antarktydy.
Do położonej w pobliżu stacji Eduardo Frei należącej do Chile zdołano ewakuować 44 osoby. Poinformowano też, że dwaj zaginieni byli żołnierzami i uczestniczyli w walce z pożarem. Rannemu żołnierzowi udzielono pomocy w polskiej stacji antarktycznej im. Arctowskiego. Jego stan jest stabilny.
Przyczyny wybuchu i pożaru jeszcze nie ustalono. Według rzecznika brazylijskiej marynarki wojennej, pożar wybuchł w sobotę rano w maszynowni stacji, w której mieszczą się m. in. generatory prądu elektrycznego. Płomienie zniszczyły prawie całą stację. W momencie wybuchu pożaru w stacji przebywało około 60 osób. Znajdujący się tam naukowcy prowadzili badania nad ekosystemami oraz morską florą i fauną.
Jak powiedział prof. Andrzej Tatur - b. dyrektor Zakładu Biologii Antarktyki PAN, który jest operatorem stacji Arctowski - płomienie z brazylijskiej stacji były widzialne z leżącej w odległości 10 km polskiej stacji.
Tatur podkreślił, że Polska na przemian z Brazylią odpowiada za teren specjalnego zarządzania Antarctic Management Area w zatoce Admiralicji na wyspie króla Jerzego, gdzie są również i inne stacje. _ To najmniejsza jednostka administracyjna w Antarktyce, odpowiednik gminy _ - wyjaśnił.
_ - Polska również będzie uczestniczyła w wyjaśnianiu tego co się zdarzyło, wspólnie z Brazylijczykami będziemy musieli zdać relację na dorocznym spotkaniu sygnatariuszy Układu Antarktycznego _ - podkreślił Tatur, który jest konsultantem Komitetu Ochrony Środowiska polskiej delegacji na spotkania konsultacyjne Układu.
W grudniu ub. r. w pobliżu brazylijskiej stacji zatonęła podczas sztormu barka z ładunkiem przeznaczonego dla niej około 10 tys. litrów oleju napędowego. Nikt wówczas nie zginął bowiem barka była holowana przez cztery mniejsze jednostki i pozbawiona była załogi.
Mówiąc o tym wypadku Tatur wyjaśnił, że Brazylijczycy używają barek do przewożenia paliwa ze statku zaopatrzeniowego do ich stacji i będą musieli się wytłumaczyć z tego wypadku. _ To paliwo jeszcze się nie wylało, ale nie wiadomo, jak tą barkę podnieść _ - powiedział. Zwrócił uwagę, że zawartość barki, która zatonęła, stanowi potencjalnie duże zagrożenie, a zgodnie z konwencjami Układu Antarktycznego, cała Antarktyda jest pod specjalną ochroną.
Czytaj więcej o pożarach w Money.pl | |
---|---|
Groźny pożar w Studziankach. To już koniec? Walka z pożarem trwała osiem dni. Strażakom udało się zasypać płonącą hałdę warstwą żwiru. Czy to poskromiło żywioł? | |
Tragiczny pożar. W wagonie znaleziono zwłoki Wagon zapalił się w nocy, spłonął doszczętnie. Dziś rano strażacy znaleźli w nim zwęglone zwłoki ludzkie. | |
Pożar w kopalni. Ewakuowali ponad 300 osób Zapalił się szyb kopalniany oraz taśmociąg. Na miejscu jest kilkadziesiąt wozów straży pożarnej. | |
Ogromny pożar. Nie pomagają nawet opady Nie za wiele pomogły strażakom nocne opady śniegu. Według meteorologów, w regionie spadło go kilka centymetrów. |