*W Radomskim Szpitalu Specjalistycznym szósty dzień trwa strajk pielęgniarek. Rozmowy z udziałem wicewojewody mazowieckiego nie przyniosły porozumienia. *
Pielęgniarki na czwartek planują manifestację, w której mają uczestniczyć ich koleżanki z innych regionów kraju.
Oddział chirurgiczny może sobie nie poradzić
Jak powiedział wicewojewoda mazowiecki Dariusz Piątek, podczas spotkania przeanalizowano sytuację w szpitalu, dotyczącą zapewnienia pacjentom opieki. _ - Na dzień dzisiejszy te usługi są zabezpieczone _ - podkreślił.
Wojewoda dodał, że jeśli szpital nie będzie radził sobie z zabezpieczeniem opieki pielęgniarskiej, niektóre oddziały będą musiały być zamknięte. Dodał, że chorzy będą wówczas kierowani do drugiego radomskiego szpitala lub do placówek w miastach ościennych.
Prezydent Radomia Andrzej Kosztowniak powiedział, że na razie nie wiadomo, jakie oddziały będą wygaszane. _ - To będzie wynikało z tego, jak poszczególne oddziały są zabezpieczone od strony medycznej. Będziemy rozważać też kwestię finansową i brać pod uwagę, czy podobne oddziały znajdują się w naszym mieście lub w okolicy _ - wyjaśnił.
Według dyrektora szpitala Andrzeja Pawluczyka, w najgorszej sytuacji jest obecnie oddział chirurgiczny, nie będący w stanie pełnić ostrego dyżuru. _ - Pozostałe oddziały mają zapewnioną opiekę w stopniu dostatecznym _ - zaznaczył.
Piątek powiedział, że pielęgniarki jeszcze raz usłyszały propozycję, którą _ Pielęgniarki są w sporze zbiorowym z dyrekcją szpitala od stycznia. Oprócz podwyżek domagają się także m.in. wprowadzenia taryfikatora, siatki płac i norm zatrudnienia. _przedstawiono im podczas sobotnich rozmów. Odpowiedź mają dać we wtorek rano.
1,2 mln złotych nie wystarczy pielęgniarkom?
Dyrektor szpitala zaproponował siostrom, że przeznaczy dla nich pieniądze, które lecznica ma otrzymać z Narodowego Funduszu Zdrowia z tytułu tzw. nadwykonań - w sumie ok. 1,2 mln zł.
W przeliczeniu na jedną pielęgniarkę byłaby to jednorazowa kwota w wysokości około 1000 zł brutto. Dodatek miałby być wypłacony jednorazowo lub w ratach przez pięć miesięcy.
Według szefowej szpitalnego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Anny Trzaszczki, dyrekcja nie jest w stanie określić, kiedy pieniądze dla pielęgniarek mogłyby być wypłacone.
Nie było też - jak podkreśliła - gwarancji ze strony kierownictwa szpitala, że pieniądze będą wliczone później do uposażenia zasadniczego, na czym zależało pielęgniarkom. Siostry początkowo żądały podwyżki w wysokości 600 zł brutto do podstawy wynagrodzenia, ale w trakcie negocjacji zmniejszyły te żądania o 100 zł.
Strajk pokazał kondycję szpitala. 20 mln zł długu
Trzaszczka podkreśliła, że strajk ma także swoje dobre strony. - _ Pokazał, jaki jest rzeczywisty stan placówki. A jest bardzo zły _ - powiedziała. Jak informował wcześniej dyrektor lecznicy Andrzej Pawluczyk, placówka ma 20 mln zł długu, z czego 5 mln zł to zobowiązania wymagalne. Prawie 80 proc. budżetu szpitala pochłaniają wynagrodzenia.
Kosztowniak powiedział, że lecznicę czeka restrukturyzacja. Według niego w ramach tego procesu część oddziałów będzie musiała być zlikwidowana, co może oznaczać także redukcję zatrudnienia.
Pielęgniarki zapowiedziały na czwartek manifestację z udziałem wielu sióstr z całej Polski. Szacują, że może w niej wziąć nawet około 800 osób. Siostry, w ramach poparcia radomskiego strajku, mają się zebrać przed szpitalem w Radomiu.
Strajk w radomskim szpitalu rozpoczął się w środę rano. Strajkujące pielęgniarki, ubrane w czarne koszulki, przebywają w szpitalnej świetlicy. Na oddziałach pozostały głównie siostry oddziałowe i pielęgniarki ściągnięte na zastępstwo m.in. z poradni specjalistycznych. W szpitalu działa także utworzony przez związki zawodowe zespół interwencyjny na wypadek zagrożenia życia i zdrowia pacjentów.
Radomski szpital jest jedną z największych lecznic w regionie. Leczą się w nim pacjenci nie tylko z Radomia, ale i z sąsiednich powiatów. Placówka zatrudnia 1500 osób, z czego ok. 600 to pielęgniarki i położne.