Okręt Cape Ray, który wypłynął z portu Portsmouth w stanie Wirginia 27 stycznia, opuści Rota po wywiezieniu z Syrii całości jej broni chemicznej i uda się do portu przeładunkowego we Włoszech - głosi oświadczenie rzecznika Pentagonu pułkownika Steve'a Warrena.
Cape Ray to należący do rządu USA duży dawny statek handlowy, w którego ładowniach zainstalowano dwa urządzenia do neutralizacji setek ton najbardziej toksycznych chemikaliów, w tym będących w obecnych syryjskich zasobach iperytu oraz substancji wyjściowych do produkcji sarinu. Załogę liczącej 197 metrów długości jednostki tworzy około 35 cywilnych marynarzy i grupa ekspertów technicznych.
Zainstalowane na Cape Ray urządzenia noszą nazwę Systemów Hydrolizy do Użytku Polowego. Służą do neutralizacji bojowych środków trujących poprzez ich hydrolizę w wysokiej temperaturze w wodnym roztworze wodorotlenku sodu i podchlorynu sodu. Do obsługi tych urządzeń potrzebnych jest ponad 60 ekspertów wraz z personelem pomocniczym oraz ochronnym i oczekuje się, że ekipa taka znajdzie się na statku, zanim zacznie on ładować chemikalia.
Według obecnych planów Cape Ray ma udać się z Rota do portu Gioia Tauro na południu Włoch, gdzie przyjmie na pokład 560 ton broni chemicznej, wywiezionej z syryjskiego portu Latakia przez statki duński i norweski.
Proces neutralizacji zostanie zrealizowany na bliżej nieokreślonym akwenie międzynarodowych wód Morza Śródziemnego. W jego efekcie powstaną setki ton płynnych odpadów chemicznych, które trzeba będzie unieszkodliwić na lądzie. Niemcy poinformowały już, że przyjmą 370 ton pozostałości po neutralizacji iperytu i spalą je w wyspecjalizowanym rządowym zakładzie utylizacyjnym. Według oświadczenia ambasady USA w Madrycie żadne produkty hydrolizy nie przedostaną się do morza lub atmosfery.
Czytaj więcej w Money.pl