Polski rząd chce ściągnąć do kraju 400 Irakijczyków pracujących dla polskiej armii jako tłumacze - podaje _ Gazeta Wyborcza _.
W przeciwnym razie im oraz ich rodzinom grozi śmierć z rąk islamskich ekstremistów.
Szacuje się, że w ciągu ostatnich pięciu lat w Iraku zamordowano 310 tłumaczy. Szyicka milicja i sadryjskie bojówki uważają ich bowiem za kolaborantów.
W październiku z Iraku wycofa się ostatni polski kontyngent, co pozostawi Irakijczyków pracujących dla polskiego wojska bez ochrony. Cytowany w _ Gazecie Wyborczej _ szef Ministerstwa Obrony Narodowej Bogdan Klich ocenia, że Polska będzie musiała pomóc około 400 Irakijczykom - głównie tłumaczom oraz ich rodzinom. Nie wiadomo jeszcze ile będzie to kosztowało.
Dla tych, którzy nie będą chcieli przyjechać do Polski, przygotowano jednorazową pomoc w wysokości 40 tysięcy dolarów - co jak na warunki irackie jest bardzo dużą sumą.
Jednak służby specjalne obawiają się, że wraz z przyjazdem takiej ilości Irakijczyków możemy ściągnąć do Polski terrorystów, ponieważ już zdarzały się sytuacje, gdy tłumacz pracował dla dwóch stron - czytamy w _ Gazecie Wyborczej _.
Inne armie stacjonujące w Iraku są w podobnej sytuacji - Stany Zjednoczone zwiększyły liczbę wiz wydanych tłumaczom z 50 do 500, Duńczycy zabrali zaś ze sobą wszystkich 80 tłumaczy. Jedynie Hiszpanie, którzy po zamachach w Madrycie wycofali się z Iraku, nie zatroszczyli się o pomagającą im lokalną ludność - czytamy w gazecie.