13 jednostek straży pożarnej przez 3 godziny gasiło pożar magazynu zabawek na warszawskim Gocławiu. Strażacy zapewniają, że sytuacja jest już opanowana i nie ma zagrożenia dla okolicznych budynków i ludzi - poinformował rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej, Paweł Frątczak.
Strażacy przystąpili do dogaszania ognia. Z miejsca pożaru na warszawskim Gocławiu unosi się już tylko biały dym.
"Akcja była szczególnie trudna, bo w środku znajduje się dużo plastikowych przedmiotów. W tej chwili jednak można mówić już, że sytuacja jest opanowana" - powiedział jeden ze strażaków z wojewódzkiego stanowiska kierowania.
Akcja była trudna także ze względu na to, że konstrukcje hali to blacha i stal - materiały te pod wpływem temperatury ulegają odkształceniu i osłabieniu i mogą runąć.
Zgłoszenie o pożarze wpłynęło do straży pożarnej ok. godziny 8 rano. Na razie trudno spekulować, co było przyczyną pożaru. Będzie to ustalane po zakończeniu akcji - powiedziano w wojewódzkim stanowisku kierowania.
Podczas gaszenia ranny w rękę został jeden ze strażaków. - Nie są to jednak poważne obrażenia, nadal bierze udział w akcji - poinformowano w WSK.
Płonąca hala ma powierzchnie ok. 4 tys. m kw. Wokół znajdują się inne magazyny. Według nieoficjalnych informacji ze źródeł zbliżonych do sprawy straty mogą być bardzo duże i sięgać nawet 2 mln zł.