Polski rząd uratowali populiści - pod takim tytułem dziennik "Wremia Nowostiej" informuje w piątek, że gabinet Kazimierza Marcinkiewicza uzyskał poprzedniego dnia wotum zaufania Sejmu.
"Wydawało się, że po triumfie w wyborach parlamentarnych pod koniec września dwóch partii centrolewicowych - konserwatywnego Prawa i Sprawiedliwości oraz liberalnej Platformy Obywatelskiej - na polskiej scenie politycznej nie może już rozegrać się żaden dramat. Wszak PiS i PO, które zdobyły większość w parlamencie, zawczasu porozumiały się w sprawie utworzenia koalicji i podziału najważniejszych stanowisk" - pisze rosyjska
gazeta.
"Jednakże stała się rzecz nieprzewidywalna. PiS, której przewodniczy Jarosław Kaczyński, błyskotliwie poprowadziła w październiku kampanię prezydencką i prezydentem Polski został Lech Kaczyński, brat-bliźniak lidera partii. W ten sposób politycy PiS objęli wszystkie kluczowe funkcje - prezydenta, premiera i
marszałka Sejmu przy pełnej kontroli nad Senatem" - kontynuuje "Wremia Nowostiej".
"Dlatego kierowana przez Donalda Tuska, głównego konkurenta Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich, PO zrezygnowała z udziału w formowaniu nowego gabinetu ministrów. Na czele mniejszościowego rządu stanął polityk PiS Kazimierz Marcinkiewicz" - relacjonuje dziennik.
"Wczorajszą burzę w Sejmie rozpętała PO. Jej klub parlamentarny zobowiązał swoich posłów, by nie popierali rządu Marcinkiewicza. Liberałów wsparł oddający władzę Sojusz Lewicy Demokratycznej " - pisze "Wremia Nowostiej".
"Wówczas PiS poczyniła ukłon w stronę populistycznych partii - radykalnie lewicowej Samoobrony Andrzeja Leppera i narodowo-katolickiej Ligi Polskich Rodzin (LPR) Romana Giertycha.
Małe partie, skazane na bycie w opozycji, przyjęły tę sytuację jako dar niebios, wszak uzyskały możliwość potargowania się. Lepper został wicemarszałkiem Sejmu, a Giertych stanął na czele parlamentarnej komisji ds. służb specjalnych. Te populistyczne partie objęły też kierownictwo nad kilkoma innymi komisjami" - konkluduje "Wremia Nowostiej".
"Rząd mniejszościowy w Polsce przeżył wczorajsze głosowanie o wotum zaufania, ale nie ma mu czego zazdrościć" - napisał w piątkowym wydaniu dziennika "Hospodarzskie noviny" Adam Czerny.
Już ucichły powyborcze słowa zachwytu, że po słabym rządzie lewicowym przyjdzie silny rząd prawicowy. Po fiasku rozmów koalicyjnych, które miały przynieść rząd konserwatywno-liberalny, teraz pojawia się pytanie, co może zrobić nowy rząd i czy w ogóle się utrzyma - analizuje obecną sytuację w Polsce czeski dziennik.
Rząd Prawa i Sprawiedliwości jest w zasadzie zdany na łaskę i niełaskę partii ekstremistycznych. Samoobrona ma za sobą tych, którym żyło się źle za komunizmu, a po jego upadku również ich sytuacja się nie polepszyła. Z LPR natomiast odzywają się silne głosy katolicko-narodowe - podkreśla gazeta.
Inny czeski dziennik, "Mlada Fronta Dnes", w lakonicznej notatce na temat nowego polskiego rządu wskazuje jedynie na to, że chce on ograniczyć budowanie nowych super- i hipermarketów.
Z kolei lewicowy dziennik "Prawo" podkreśla przede wszystkim, że powstanie rządu Kazimierza Marcinkiewicza umożliwili radykalni ludowcy i katolicy, o głosach których ostatecznie zdecydowało expose premiera.
"Prawo" wskazuje również na wypowiedzi nowej polskiej opozycji parlamentarnej na temat expose premiera Marcinkiewicza. Cytuje słowa szefa SLD Wojciecha Olejniczaka, który stwierdził, że przedstawiony program jest nierealny i jest jedynie mieszanką przedwyborczych obietnic. Powołuje się również na szefa PO Donalda Tuska, który, według gazety, wniósł iskierkę nadziei twierdząc, że Polska nie jest skazana na tak egzotyczną koalicję.