Jak wielkie jest owo marnotrawstwo u nas, a na czym oszczędzają Skandynawowie - przedstawił zebranym Gunnar Haglund, radca ds. kontaktów gospodarczych Ambasady Szwecji w Warszawie. Statystyczny Szwed produkuje rocznie około 511 kg odpadów. Z tej ilości zaledwie 3 procent (około 20 kg) trafia na wysypiska. 97 procent wykorzystuje się. Najwięcej, bo 48,5 procent jest spalane w celu uzyskania energii. 35 procent to surowce wtórne. 12,5 proc. - odpady organiczne, poddawane obróbce biologicznej. W Sztokholmie pozyskuje się ze spalarni 20 procent potrzebnego ciepła. W Goeteborgu - 30 procent, a w Malmoe - aż 60 procent. W Szwecji nawet ciepło zawarte w ściekach się nie marnuje. Oczyszczone płynne odpady mają temperaturę od plus 7 do 22 stopni Celsjusza. Przejmuje się z nich tyle ciepła, że zostają schłodzone niemal do zera, do plus 1 stopnia Celsjusza. Te niemal lodowate ścieki są latem wykorzystywane do produkcji... chłodu. Tak samo mogłoby być w Polsce. A jak jest? Polak wytwarza rocznie około 300 kilogramów
odpadów. Na wysypiska trafia niemal wszystko. Nowoczesne zakłady zagospodarowania odpadów dopiero powstają. O spalarniach na razie się mówi. Według Wojciecha Głuszczaka, prezesa Zakładu Utylizacyjnego w Gdańsku, na budowę zakładu termicznego zagospodarowania odpadów musimy dłużej poczekać. Na razie nie ma dotacji z Unii Europejskiej. Być może będą w następnym okresie finansowania. Gdańska spalarnia ma z całego Pomorskiego przyjmować odpady nadające się do energetycznego wykorzystania. Nawet spod Słupska, Chojnic, Kwidzyna. To są duże odległości, ale - według dr. Tadeusza Iwanowskiego, prezesa zarządu Polsko-Szwedzkiej Izby Gospodarczej, w Szwecji odpady zwozi się ciężarówkami z miejscowości w promieniu 300 kilometrów od spalarni.