Gazprom żąda niezmiennie 105 dolarów za tysiąc metrów sześciennych gazu. To - jak oświadczył rzecznik koncernu Siergiej Kuprianow - to cena niższa od tej, którą płacą inni importerzy tego surowca, także państwa niegdyś należące do Związku Radzieckiego.
Po raz kolejny Kuprianow zdementował wiadomość o porozumieniu, o czym wieczorem informował białoruski wicepremier. Według Siamaszki, Białoruś ma płacić 100 dolarów za tysiąc metrów sześciennych gazu. Kuprianow nazwał to negocjacyjną propozycją.
Gazprom jasno oświadcza, że porozumienie to podpisanie kontraktu, a na razie go nie ma. Jeżeli dzisiaj nie uda się uzgodnić warunków, to jutro Moskwa zakręci Białorusi kurek gazowy.
Białoruś grozi natomiast zablokowaniem tranzytu rosyjskiego gazu do Europy Zachodniej przez swoje terytorium.