"Wyszedłem z pudła, zdałem na dziennikarstwo, ale nie dostawałem paszportu. Więc odszukałem Tadka, który został oficerem kontrwywiadu. Wypełniłem mu formularz, załączniki i przyjąłem kryptonim "Krost" - mówi Marek Piwowski.
Informacje te potwierdza tygodnikowi Tadeusz Zakrzewski, dziennikarz i oficer kontrwywiadu, przyjaciel Piwowskiego. Podkreśla, że Piwowski nie chciał zostać agentem, ale chciał dostać paszport, więc go odnalazł. Dodał przy tym, że podczas rozmów z nim strasznie konfabulował. Tadeusz Zakrzewski zaznaczył, że po paru latach odesłał teczkę Piwowskiego do archiwum z adnotacją, że reżyser nie nadaje się na agenta. Zapewnił, że zaakceptowanie przez przełożonych jego decyzji o rezygnacji z agenta oznacza, iż Piwowski nie przekazał żadnej istotnej informacji.
Tygodnik zauważa, że przyjaciele reżysera - Stanisław Tym i Janusz Głowacki nie mają mu za złe, że mógł na nich donosić. "Newsweek" podkreśla, że sam Piwowski zapewnia, iż jako tajny współpracownik nikogo nie skrzywdził. Tygodnik zaznacza jednak, że za dwa tygodnie otwarte zostaną archiwa IPN i dziennikarze będą mogli zweryfikować to, co Piwowski powiedział w wywiadzie.
Rozmowy z Markiem Piwowskim i Tadeuszem Zakrzewskim w poniedziałkowym "Newsweeku".
newsweek/jurczynski/pul