W rosyjskim Chanty-Mansyjskim Okręgu Autonomicznym trwa proces nadania obywatelstwa 95-letniej mieszkance tajgi. Kobieta całe życie przeżyła hodując renifery, łowiąc ryby i nigdy nie wyrobiła sobie paszportu, który w Rosji pełni również funkcję dowodu osobistego.
Marija Siengiepowa na starość postanowiła przejechać do rodziny w mieście. Na miejscu wyjaśniło się, że nie bierze żadnej emerytury, gdyż nie ma paszportu. Nie je też zup ani ziemniaków - w tajdze jadła surowe mięso i ryby. Kobieta nie zna języka rosyjskiego, gdyż pochodzi z niewielkiego narodu Chantów, żyjącego na zachodniej Syberii. W trakcie ustalania tożsamości przez sąd podała jako datę urodzenia przylot wron do swej osady.
Urzędnicza procedura nadania obywatelstwa trwa już kilka miesięcy. Kobieta musiała osobiście przybyć do odległego o 200 kilometrów sądu, gdzie doznała udaru mózgu. Jej rodzina już żałuje, że postanowiła wyrobić staruszce dowód osobisty. Rosyjska telewizja "Wiesti" poinformowała, że w podobnej sytuacji są jeszcze co najmniej dwie osoby.