Platforma propnowała, by samorządowcy, którzy nie złożyli w terminie oświadczeń swoich lub współmałżonków, nie tracili mandatów. Miałoby to dotyczyć tych radnych, wojtów, burmistrzów czy prezydentów, wobec których nie zapadły jeszcze uchwały jednostek samorządowych o wygaśnięciu ich mandatów.
Dalej szedł projekt PSL. Ludowcy chcieli, by z mocą wsteczną ogłosić abolicję dla wszystkich samorządowców. Ci, którzy już stracili mandaty, mieliby je odzyskać.
W debacie posłowie PiS, LPR i Samoobrony argumentowali, że nie można tworzyć doraźnego prawa dla kilkuset osób, które nie dopełniły obowiązku złożenia oświadczeń.
Opozycja przygotowała zmiany w prawie po tym, jak okazało się, że kilkuset samorządowców w całym kraju nie złożyło w terminie oświadczeń majątkowych. Dotyczy to między innymi prezydent Warszawy. Za niezłożenie oświadczenia w myśl ordynacji grozi utrata mandatu, ale w myśl ustaw samorządowych - tylko utrata wynagrodzenia. Różne są też terminy dla składania oświadczeń własnych i współmałżonków. To głównie stało się przyczyną problemu.