Odpowiadając na pytania uczestników debaty, premier zapewnił, że decydując o podpisaniu ACTA był przekonany, iż sprawa zmierza do pozytywnego zakończenia. Dodał jednak, że po pewnym czasie zorientował się, iż podczas przygotowywania dokumentu popełniono błędy. Polegały one na tym, że nie uwzględniono wyników konsultacji ze stroną społeczną.
Przedstawiciele środowisk zaangażowanych w ochronę wolności w internecie mówili między innymi, że podpisanie przez rząd ACTA nie wnosi nic nowego do polskiego prawa, jeżeli chodzi o ochronę praw autorskich w internecie, daje natomiast urzędnikom narzędzia i swobodę działania w ściganiu użytkowników internetu. Ich zdaniem, ACTA umożliwia urzędnikowi podjęcie kroków nawet niezgodnych z konstytucją. Podkreślali przy tym, że nie zgadzają się na ACTA w żadnej formie, od rządu oczekują natomiast konkretnych działań, a nie - jak mówili - obietnic bez pokrycia.
Z kolei przedstawiciele organizacji prawniczych podkreślali, że należy wprowadzić nowe regulacje prawne dla sieci internetowej w Polsce. Jednak - ich zdaniem - ACTA nie zmienia prawie nic w tej kwestii.
Internauci pytali też premiera, dlaczego policja przesłuchuje uczestników pokojowych protestów przeciwko ACTA.
Jeden z dyskutantów pytał, czy nie należałoby wycofać polskiego podpisu spod umowy pod ACTA. Jego zdaniem, jeden z zapisów w umowie przewiduje taką możliwość.
Premier Donald Tusk tłumaczył, że gdyby był przekonany, że ACTA jest złą uwową, to nie byłoby pod nią polskiego podpisu.
Szef rządu mówił, że czasu na dyskusję z internautami jest wiele. Jego zdaniem, pierwszą datą graniczną jest połowa czerwca, gdy Parlament Europejski będzie rozpatrywał wniosek Komisji Europejskiej w sprawie umowy.
Na debatę do kancelarii premiera zaproszono między innymi blogerów, dziennikarzy, prawników, przedsiębiorców, przedstawicieli uczelni, środowisk zrzeszających twórców, branży internetowej oraz organizacji pozarządowych i administracji publicznej.
Najważniejsze organizacje walczące o wolność w internecie postanowiły jednak zbojkotować debatę. Według nich, forma zaproszenia na jest nieodpowiednia. Organizacje chcą także, aby rząd najpierw opublikował dokumenty w sprawie umowy. Chcą wiedzieć, jak przebiegały negocjacje i jakie było stanowisko polskiego rządu.
IAR