W artykule anonimowi amerykańscy żołnierze krytycznie wyrażają się o działalności Polaków w prowincji Ghazni. Zarzucają im brak aktywności, co miało doprowadzić do odnowienia się talibów w Ghazni. W artykule padają też oskarżenia o bałagan w logistyce i obawę niższego szczebla dowódców przed podejmowaniem decyzji.
Tomasz Nałęcz - doradca prezydenta podkreśla, że "Time" to poważne pismo a doświadczenie pokazuje, iż za taką publikacją kryje się jakaś rozgrywka w amerykańskiej elicie władzy. Jego zdaniem, tekstu nie można lekceważyć, ale przede wszystkim źle on służy amerykańskiej polityce. "Tego typu publikacja lekceważąca polski wysiłek w Afganistanie, anonimowo, bez nazwiska, bez argumentacji szkodzi natowskiej akcji w Afganistanie i szkodzi polskiemu zaangażowaniu. Ktoś to zrobił dla wewnętrznej amerykańskiej rozgrywki nie licząc się z ceną jaką trzeba będzie zapłacić w Afganistanie i na arenie międzynarodowej" - powiedział Nałęcz.
Andrzej Halicki z PO podkreślił, że tekst jest nierzetelny, opiera się na anonimowych wypowiedziach. "Można się zastanowić kto i po co taki artykuł zamieścił. Polscy żołnierze mogą czuć się dotknięci ale myślę, że Amerykanie potwierdzą dobrą współpracę w tym zakresie" powiedział.
Bartosz Arłukowicz z SLD również powiedział, że trzeba podchodzić z dystansem do anonimowych źródeł informacji. Jego zdaniem, Polska powinna zakończyć swoją misję w Afganistanie zgodnie z umowami międzynarodowymi.
Stanisław Żelichowski z PSL uważa, że tekst wpisuję się w wewnętrzną rozgrywkę naszego sojusznika. "Mamy swoje problemy ale nie sądzę, żeby te przecieki miały racjonalne przesłanki. Komuś tu zależało na określonej rozrubie i tylko trzeba ustalić komu" - dodał.
Amerykański generał John Campbell przeprosił polskiego ministra obrony za krytyczne wypowiedzi swoich żołnierzy na temat polskiego kontyngentu w Afganistanie. Generał Campbell, który dowodzi siłami NATO na wschodzie Afganistanu i jest tym samym przełożonym Polaków, napisał list do Bogdana Klicha.