Afrykańscy delegaci powrócili do rozmów na szczycie klimatycznym ONZ w Kopenhadze. Przedstawiciele krajów Czarnego Lądu wcześniej zbojkotowali negocjacje w sprawie walki z globalnym ociepleniem.
Liderzy państw afrykańskich uważali, że ich głos nie jest słyszany na konferencji w stolicy Danii i zawiesili rozmowy. Po kilku godzinach powrócili jednak do stołu rokowań, by uczestniczyć w nieformalnych negocjacjach. Jak poinformował główny klimatolog ONZ Yvo de Boer ministrowie z poszczególnych państw będą teraz starali się rozwiązać kluczowe kwestie, dotyczące walki z globalnym ociepleniem.
Negocjacje w Kopenhadze mają na celu uaktualnienie Protokołu z Kioto i poszerzenie jego sygnatariuszy o takie państwa jak Stany Zjednoczone. Dokument nakłada obowiązek redukcji emisji gazów cieplarnianych na najbogatsze państwa. Traktat został wynegocjowany w 1997 roku, a wszedł w życie w 2005.
Organizatorzy szczytu chcą, by poważne cięcia w emisji gazów cieplarnianych ograniczyły globalne ocieplenie. Unia Europejska już zgodziła się na poważne ograniczenia, ale wciąż z rezerwą do tych działań podchodzą Chiny i USA - jedni z największych trucicieli środowiska.
Państwa afrykańskie uważały, że rokowania zmierzają jednak do "pogrzebania" protokołu, co oznaczałoby "śmierć" dla ich kontynentu. Po zapewnieniach, że dokument z Kioto nie zostanie odłożony na boczny tor, wrócili do negocjacji.
Od jutra na szczyt zaczną przyjeżdżać czołowi politycy, w tym premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown. Później dołączy też do niego amerykański prezydent Barack Obama. Zdaniem obserwatorów może to pomóc w przyspieszeniu negocjacji. Sekretarz Generalny ONZ ostrzegł już bowiem członków konferencji, że "czas jest na wyczerpaniu". Szef Narodów Zjednoczonych zaapelował do światowych liderów o podwojenie wysiłków, które mają doprowadzić do osiągnięcia kompromisu w sprawie walki ze zmianami klimatycznymi.
Konferencja w Kopenhadze zakończy się w piątek.