Teresa Rosłoń z władz Dzielnicy Mokotów, w rozmowie z IAR zauważyła, że najbardziej bulwersujące akty wandalizmu - jak w przypadku podarowanego Warszawie przez Hiroszimę i Nagasaki Dzwonu Pokoju oraz instalacji na Kopcu Powstania Warszawskiego - zdarzają się na oczach świadków, a nawet w biały dzień. Jak powiedziała - "ludzie nie wzywają policji, ani straży miejskiej, bo po prostu nie mieści im się w głowie, że są świadkami tak niewyobrażalnego czynu".
Dzwon Pokoju ukradła kilka lat temu grupa mężczyzn, którzy podjechali ciężarówką. Okoliczni mieszkańcy sądzili, że chodzi o zabiegi konserwacyjne. Natomiast parę dni temu skradziono agregat oświetlający Kotwicę - znak Polskiego Państwa Podziemnego, symbol Powstania - z powstałego z gruzów Warszawy kopca na Mokotowie.
Teresa Rosłoń podkreśla, że Dzwon Pokoju, był czymś zupełnie wyjątkowym i wykonanie repliki okazało się niemożliwe. Dzwon odlano w Japonii z monet zebranych w tym celu w wielu krajach świata. Był jednym z 50 kopii, którymi Hiroszima i Nagasaki obdarowały bohaterskie miasta katastrofalnie zniszczone w wojennych kataklizmach na wszystkich kontynentach. Warszawa otrzymała go w darze w 1989 roku i po kradzieży prosiła Japonię o pomoc w odnalezieniu organizacji i firmy, która przed laty odlała Dzwon Pokoju. Niestety firma ta już nie istnieje.
Prawdopodobnie więc zostanie odlana tablicaupamiętniająca japońskie miasta, na które po koniec II wojny światowej zrzucono bomby atomowe. Zostałaby umieszczona pod dachem ciągle stojącej na warszawskim osiedlu "Pod Skocznią" niewielkiej pagody, gdzie wisiał Dzwon Pokoju. Uderzano w niego - tak, jak w bliźniacze dzwony w miastach -bohaterach na wszystkich kontynentach - pierwszego i piętnastego września, czyli w dzień wybuchu II wojny światowej i Światowy Dzień Pokoju.