Pięć amerykańskich jednostek flotylii wojennej, kieruje się w stronę morza Czerwonego - informują media w Stanach Zjednoczonych. Na ich czele jest lotniskowiec "USS Nimitz". To kolejne pięć okrętów USA zgrupowanych na Bliskim Wschodzie w razie akcji zbrojnej przewciwko syryjskiemu reżimowi.
Pięć jednostek flotylii ma wzmocnić pozostałe okręty które stacjonują w wschodniej części basenu Morza Śródziemnego. Nie zostały jednak one przydzielone bezpośrednio do ewentualnej misji, a mają czekać w pogotowiu i interweniować tylko wtedy jak zajdzie taka potrzeba. Amerykański anonimowy urzędnik cytowany przez telewizję ABC powiedział, że zdecydowano się na taki krok, aby możliwie jak najbardziej "zmaksymalizować dostępne opcje".
Prezydent Barack Obama kilkakrotnie już podkreślał, że nie planujne inwazji lądowej. Zdaniem ekspertów, z krążowników zostaną wystrzelone rakiety bojowe. Decyzji Waszyngtonu w sprawie ataku na Syrię, nie należy spodziewać się jednak raczej do przyszłego tygodnia, kiedy to sprawą na wniosek prezydenta zajmie się Kongres. Cała akcja zbrojna będzie miała przede wszystkim za zadanie ostrzeżenie reżimu przed ponownym użyciem broni chemicznej przeciwko własnym obywatelom. Biały Dom zaznacza również, że takie działania Asada zagrażają bezpieczeństwu USA.
IAR