Szef służby prasowej Centralnego Urzędu Celnego Białorusi Uładzimir Piechtieriau poinformował Polskie Radio, że w samochodzie znaleziono półtora grama heroiny. Z kolei szef Urzędu Celnego w Grodnie Jury Sieńka powiedział dziennikarzom, że znaleziony narkotyk to amfetamina. Obaj urzędnicy mówią, że nazwisko Andżeliki Borys nie jest łączone z przemytem narkotyków, gdyż na razie prowadzone jest w tej sprawie śledztwo.
Tymczasem jutro ma być przesłuchany Andrzej Lisowski - kierowca, który wiózł Andżelikę Borys, gdy została zatrzymana przez białoruskich celników. Działacz Związku Polaków Andrzej Poczobut poinformował IAR, że mimo wcześniejszej decyzji białoruskie władze wycofały się dziś z przeprowadzenia rewizji w jego mieszkaniu. Dodał, że postępowanie w sprawie rzekomego przewożenia narkotyków przez Borys prowadzi Regionalny Urząd Celny w Grodnie.
Andżelika Borys uważa, że cała sprawa ma na celu oczernienie jej. Sądzi, że narkotyki zostały jej specjalnie podrzucone.
Andżelika Borys była dotychczas kilkadziesiąt razy wzywana na przesłuchania. Jej kłopoty z prawem pojawiły się w ubiegłym roku po wybraniu jej na marcowym zjeździe na prezesa Związku Polaków. Białoruskie władze uznały zjazd za nieprawomocny. Przy ich wsparciu doszło do powtórzenia zjazdu i wybrania nowych władz Związku, akceptowanych przez Mińsk.
Dla polskich władz prawowitą prezes Związku Polaków na Białorusi jest Andżelika Borys.