W południe rząd wydał oświadczenie, w którym poinformował, że następca tronu, książę Salman, nakazał natychmiastowe wycofanie wojsk z ulic, a porządku ma pilnować policja.
Rano szyicka opozycja odmówiła podjęcia rozmów z księciem Salmanem, żądając najpierw dymisji rządu i wycofania wojska z ulic stołecznego Manamu. Jeden z przywódców szyitów stwierdził, że władza nie posługuje się językiem dialogu, a językiem siły. Wczoraj wieczorem król Hamad przekazał następcy tronu zadanie podjęcia rozmów z "wszystkimi siłami".
We wczorajszych walkach na ulicach Manamu zostało rannych co najmniej 120 osób. Wojsko otworzyło ogień do demonstrujących, którzy wracali z pogrzebów szyitów zabitych podczas wcześniejszych zamieszek. Zamieszki w Bahrajnie trwają już niemal tydzień.