W komisjach ma pracować ponad 70 tysięcy ludzi, w tym zaledwie 183 przedstawicieli partii opozycyjnych.
Szefowa Centralnej Komisji Wyborczej Lidia Jarmoszyn twierdzi, że nie odpowiada za skład komisji wyborczych. "Centralna Komisja Wyborcza nie powołuje obwodowych komisji wyborczych, gdyż to sprawa lokalnych władz". Tymczasem Aleksiej Janukiewicz - lider opozycyjnej partii BNF powiedział Radiu Swaboda, że "władze boją się wypuścić spod kontroli proces liczenia głosów wyborców. Dlatego minimalna liczba przedstawicieli partii opozycyjnych, którzy będą domagali się sprawiedliwego liczenia głosów, znalazła się w komisjach wyborczych".
Opozycyjny portal internetowy "Salidarność" pisze, że jeśli wspomni się stalinowskie powiedzenie, iż "nieważne, kto głosuje, a ważne, kto liczy głosy", to oficjalne wyniki wyborów prezydenckich już dziś nie trudno przewidzieć. Portal przypomina jednocześnie, że prezydent Białorusi niedawno obiecał ministrom spraw zagranicznych Polski i Niemiec przeprowadzenie wyborów zgodnie z demokratycznymi standardami.