Na polecenie prezydenta demonstracja została rozbita przez OMON, a wielu jej uczestników trafiło do aresztów. "Jeśli wtedy nad krajem zawisłaby realna groźba, nie powstrzymałbym się od wykorzystania sił zbrojnych" - cytują białoruskie agencje wypowiedź Aleksandra Łukaszenki. Prezydent tłumaczył, że nie mógł dopuścić do zamieszek. "Jeśli u kogoś w szalonych głowach chodzą myśli, że możemy rzucić komuś pod nogi naród i kraj, to proszę - niech pomyśli i uspokoi się" - dodał Łukaszenka. Białoruski prezydent dał również do zrozumienia, że w każdej chwili jest gotowy użyć w obronie swojej władzy wszystkich sił, jakimi dysponuje. "My swoją ziemię, terytorium będziemy ochraniać wszystkimi dostępnymi środkami" - podkreślił Aleksander Łukaszenka.
Po demonstracji z 19 grudnia do dziś na procesy sądowe czeka w białoruskich aresztach około 40 opozycjonistów, w tym byli kandydaci do urzędu prezydenta.