Opozycjonistów w swoim kraju określił mianem "piątej kolumny". Aleksander Łukaszenka kpiąc z postawy Unii Europejskiej wobec Mińska oświadczył, że ma prawo samodzielnie podjąć decyzję, by wszyscy opozycjoniści odsiadujący wyroki jak i ci, którzy uczestniczą w "milczących protestach" zostali wsadzeni do jednego pociągu odjeżdżającego na Zachód.
"Jeśli tam w Unii Europejskiej chcą sobie ich zabrać to jutro wystawimy im bilety i odeślemy. Nie ma problemu - niech zabierają" - stwierdził białoruski prezydent. "Jeśli chcą szybciej to dam samolot. Przerzucimy ich błyskawicznie, tylko niech ich zabiorą" - dodał. Aleksander Łukaszenka odniósł się również do działań polskiego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, który wielokrotnie stawał w obronie więźniów politycznych na Białorusi i chciał na ten temat przeprowadzić konsultacje.
"Chciałbym powiedzieć Panu Sikorskiemu, że myśmy już konsultacje od niego dostali przed wyborami prezydenckimi. I nie odżegnuję się od jego propozycji kolejnych konsultacji. Może on zrozumiał, że sam jest winien, że to nie my stworzyliśmy taką sytuację" - stwierdził białoruski prezydent i dodał, że nie ma pojęcia o jakie konsultacje może chodzić szefowi polskiej dyplomacji.
"Siać, zbierać, budować umiemy doskonale. No a może oni tam wymyślili coś czego my nie znamy. Niech przyjdą i powiedzą a my z radością nawet i zapłacimy" - zakpił Łukaszenka.
IAR/s.u