Rosjanie liczyli na kupno firmy "Beltransgaz", zajmującej się przesyłaniem przez terytorium Białorusi rosyjskiego gazu. Na spłatę tegorocznego zadłużenia wystarczyłaby pierwsza transza za akcje "Beltransgazu". Białoruskie władze postanowiły jednak przechytrzyć Rosjan, nie sprzedawać "Bieltransgazu", ale zwrócić się do Rosji o 1,5 miliarda dolarów kredytu.
Komentatorzy zwracają uwagę z jednej strony na coraz gorszy stan finansów Białorusi, o czym świadczą chociażby oszczędności budżetowe, polegające na likwidacji większości ulg dla najbiedniejszych - emerytów, rencistów, czy studentów - z drugiej strony traktowanie Rosji jako kraju, który za wpływ na białoruską politykę, gotów jest płacić bez ograniczeń, w tym przypadku - kredytem.
Rosyjsko-białoruskie rozmowy na szczeblu rządowym o przyznaniu, lub nie, Mińskowi kredytu, ciągną się już drugi tydzień. I prawdopodobnie Białoruś ten kredyt dostanie, bo według rosyjskiej agencji â?ľNowostii", minister finansów potwierdził już przyznanie Białorusinom 1,5 miliarda dolarów, chociaż ostateczną decyzję musi podjąć rząd, bowiem wymaga ona zmian w tegorocznym rosyjskim budżecie.
Tymczasem, jak powiedział w wywiadzie dla radia â?ľSwoboda" białoruski ekonomista Aleksander Czubryk, 1,5 miliarda dolarów wystarczy wyłącznie na spłatę tegorocznych zaległości za ropę i gaz. Oznacza to, że o żadnych inwestycjach w sektorze energetycznym nie ma mowy i w przyszłym roku sytuacja się powtórzy.
Pamiętając o problemach, jakie wywołało w Europie Zachodniej czasowe wstrzymanie tranzytu gazu przez terytorium Białorusi na początku roku, sprawie rozliczeń białorusko-rosyjskich sporo miejsca poświęca prasa zachodnia. Piszą o tym "Frankfurter Rundschau", "Frankfurter Allgemeine Zeitung" i "Die Welt". Brytyjski â?ľThe Economist" nawiązuje do ostatnich zmian, wprowadzonych przez Łukaszenkę w kierownictwie KGB i białoruskim sektorze energetycznym. Zdaniem Brytyjczyków, władza Łukaszenki, jest oparta na dwóch filarach: taniej rosyjskiej energii, która pozwalała mu utrzymywać praktycznie całkowitą stabilność gospodarczą oraz na władzy absolutnej. Czy w sytuacji, kiedy gaz i ropa są coraz droższe, władza absolutna będzie do utrzymania?
Wielu analityków uważa, że sprawa rozliczeń z Rosjanami to wstęp do rozpoczęcia prywatyzacji dużych przedsiębiorstw białoruskich, czyli inaczej mówiąc, sprzedaży ich rosyjskim oligarchom. Łukaszenka już poinformowal oficjalnie o rozpoczęciu procesu prywatyzacji. Dla Rosjan teraz kwestią jest nie to, czy kupować, ale jak kupić najtaniej. A cenę prywatyzowanych przedsiębiorstw można negocjować w powiązaniu na przykład z kredytem dla Białorusi. Przecież oligarchowie rosyjscy od wielu lat mówią, nawet publicznie, że najprościej jest utrzymać wpływy w krajach byłego Związku Radzieckiego przez totalny wykup dużych i znaczących przedsiębiorstw w tych krajach.
Wygląda na to, że w sytuacji, kiedy na Białorusi praktycznie jedna osoba - prezydent Łukaszenka - którego utrzymanie się przy władzy całkowicie zależy od Moskwy, decyduje o polityce, gospodarce, o rozwoju kraju, Kreml nie będzie miał specjalnych problemów z wykupem nieefektywnych przedsiębiorstw. A nie należy zapominać, że Białoruś graniczy z Unią Europejską
Biruta Jankiewicz