Narodowa Liga na Rzecz Demokracji twierdzi, że Aung San Suu Kyi odniosła zdecydowane zwycięstwo w swoim okręgu wyborczym. Jeśli te informacje się potwierdzą, birmańska Noblistka będzie jedną z 45 nowych parlamentarzystów. Zakończone głosowanie i dopuszczenie do startu opozycji to konsekwencja zmian w Birmie, gdzie wojskowa junta łagodzi restrykcje i zaczyna otwierać się na świat.
Obserwatorzy twierdzą, że frekwencja w wyborach będzie wysoka. Część Birmańczyków skarżyła się, że nie mogła oddać głosu. "Powiedzieli mi, że nie mogę zagłosować, bo nie ma mnie na liście. A ja mieszkam tu od 8 lat" - mówi Min Lwin. "Mam dwóch synów i ich nazwiska są na liście, mimo, że oni są jeszcze za młodzi, aby głosować" - mówi Hay Man Oo. Międzynarodowi obserwatorzy twierdzą jednak, że wybory przebiegły bez większych problemów. "Wygląda, że system pracuje poprawnie. Mam nadzieję, że większość miała okazję zagłosować. Nie widzę większych problemów. To dobry dzień" - mówił jeden z obserwatorów, senator z Kanady Consiglio Di Nino.
Unia Europejska obiecała, że zawiesi sankcje na Birmę, jeśli dzisiejsze wybory okażą się wolne i demokratyczne. W ubiegłym roku Birmę odwiedził ówczesny polski wiceminister spraw zagranicznych Krzysztof Stanowski. W maju wizytę w Birmie ma złożyć szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski
IAR