Z każdym dniem sytuacja ofiar cyklonu Nargis pogarsza się. Po jedenastu dniach od przejścia kataklizmu ludzie cierpią z powodu głodu oraz braków wody pitnej. Pojawiły się pierwsze przypadki cholery.
Napływająca do Rangunu obfitym strumieniem pomoc zagraniczna nie jest przekazywana dalej, ale zalega państwowe magazyny w mieście. Władze blokują także akcje humanitarne organizowane spontanicznie przez Birmańczyków.
Obserwatorzy wydarzeń w Birmie są pewni, iż junta chce być wyłącznym organizatorem akcji ratowniczej oraz pomocy dla poszkodowanych przez cyklon. Z niektórych rejonów delty Irrawaddy dochodzą informacje, iż wojsko niszczy oznaczenia transportów z zagranicy, tak by nie było wiadomo z jakiego kraju nadeszły.
Premier Birmy zapowiedział, iż w odbudowie miast zniszczonych przez cyklon nie będą brały udziału firmy z zagranicy. Jednocześnie oznajmił, iż nielicznym pracownikom organizacji międzynarodowych, którzy dostali birmańskie wizy, nie wolno zabierać w rejon delty kamer i aparatów fotograficznych.