Dobra decyzja, choć spóźniona - takie komentarze padają najczęściej. Brukselska ekspertka Shada Islam zgadza się, że chiński dysydent powinien był otrzymać nagrodę już kilka lat temu. Jej zdaniem, to także silne przesłanie do chińskich władz. "Wszyscy cieszą się oczywiście z gospodarczego rozwoju Chin, ale jednocześnie mówią, że Pekin nie może zapominać o prawach człowieka. Ten sygnał został wysłany w świat" - podkreśliła ekspertka.
Shada Islam nie jest zaskoczona protestami chińskich władz po przyznaniu Pokojowej Nagrody Nobla jednemu z dysydentów. "Chiny mają tendencję do nerwowych reakcji w kwestii praw człowieka, tak było też przecież przed Igrzyskami Olimpijskimi" - dodała.
Chiński MSZ ostrzegał przed konsekwencjami jeszcze przed ogłoszeniem werdyktu Komitetu Noblowskiego w Oslo. Władze w Pekinie nazywają Liu Xiaobo "kryminalistą" i po przyznaniu mu Pokojowej Nagrody zagroziły, że ta decyzja odbije się negatywnie na relacjach Chin z Norwegią.
Informacyjna Agencja Radiowa