Jednych to cieszy, drugich martwi. Związany z ekologami autor i publicysta George Monbiot pisze w lewicowym dzienniku "Guardian": "Tu już nie chodziło ratowanie biosfery, tylko twarzy." I dodaje, że uczciwsze i mniej szkodliwe byłoby uroczyste podpisanie czystej kartki papieru. Po drugiej, sceptycznej stronie klimatycznej barykady inny autor i publicysta, Gerald Warner, pisze w prawicowym "Daily Telegraphie": "Kopenhaga to farsa" i porównuje komunikat końcowy do kartki papieru, którą premier Neville Chamberlain powiewał po powrocie z Monachium.
Głębokiego rozczarowania nie kryją brytyjscy działacze Greenpeace. Jeden z nich powiedział "Timesowi: "Trudno sobie wyobrazić, jak nasi przywódcy zaprezentują światu ten dokument, nie pękając ze śmiechu." A szef organizacji John Sauven dodał, że uporanie się z globalnym ociepleniem będzie odtąd wymagać zupełnie innego modelu politycznego.