Dyrekcja szpitala przystała na ich warunki. Oznacza to, że dostaną 30 procent podwyżki, ale nie od razu. Na razie nie chcą mówić o szczegółach.
To, że lekarze wracają do pracy, nie oznacza jednak, że mogą przestać się bać o swoje miejsca pracy. Prokuratura prowadzi śledztwo, a z Warszawy dochodzą wciąż sygnały o możliwych zwolnieniach. Lekarze deklarują, że będą bronić dyrektora, jeżeli jego stanowisko będzie zagrożone. Jak zaznaczają, na razie odczuwają ulgę, że strajk został zakończony i że jutro wracają do pracy.
Ministerstwo spraw wewnętrznych poleciło zwolnić dyscyplinarnie wszystkich strajkujących lekarzy. Jednak dyrektor placówki Wojciech Szrajber odmówił. Zapowiedział też, że nie dopuści do likwidacji szpitala. O likwidacji z kolei mówi już od tygodnia minister spraw wewnętrznych Ludwik Dorn, któremu resortowy szpital podlega.