Po ubiegłotygodniowej sromotnej porażce partii prawicy w wyborach samorządowych, lewica umocniła swoją pozycję w parlamencie. Wynik wyborów do Senatu nikogo nie zaskoczył. Czesi po prostu chcą zmian.
Premier Petr Neczas, który jest liderem stojącej na czele rządu partii konserwatywnej, wziął winę na siebie i zapowiedział wyciągnięcie wniosków z porażki na listopadowym kongresie swojego ugrupowania.
Zadowolenia nie ukrywał Bohuslav Sobotka, lider socjaldemokratów, którzy zwyciężyli w aż 13 z 27 obwodów i z komunistami będą mieć w Senacie wyraźną przewagę. "To jasny sygnał dla gabinetu Petera Neczasa, aby zakończył swoje urzędowanie. Ludzie potraktowali wybory do Senatu jako instrument nacisku na rząd. Oczywiście wykorzystamy naszą większość w izbie wyższej do naprawy reformy rządowych" - powiedział Bohuslav Sobotka
Zdaniem komentatorów, rządząca prawica jeszcze nigdy w historii współczesnych Czech nie poniosła tak dotkliwej porażki.
IAR