Czeskie Koleje wypłaciły już krewnym ofiar i rannym w katastrofie w przeliczeniu niemal 900 tysięcy złotych. Teraz kontaktu z nimi zaczęła szukać firma "ODS - Dopravni stavby Ostrava", która remontowała wiadukt w momencie, gdy runął na tory tuż przed nadjeżdżającym pociągiem. Rzecznik firmy Jindrzich Vaniek powiedział Czeskiej Agencji Prasowej, że na razie nie odezwali się do niej krewni ofiary z Polski. Kontaktu ze spółką nie nawiązali też wszyscy ranni w wypadku. Część z nich wciąż jeszcze przebywa w szpitalach.
Ostrawska firma wypłaca rodzinom ofiar wypadku po 250 tysięcy koron, czyli niemal 40 tysięcy złotych. Ranni mogą liczyć na 100 tysięcy koron, jeśli odnieśli obrażenia z nieodwracalnymi skutkami; pozostali na 50 lub 20 tysięcy koron.
Odszkodowania zamierza wypłacać też podwykonawca - czesko-niemiecka spółka "Bögl a Krysl", która prowadziła prace na feralnym wiadukcie, gdy doszło tam do tragedii. Łącznie przeznaczyła na ten cel półtora miliona koron, czyli tyle, ile miała dostać za prace remontowe.