Rzecznik traktatu, Taoiseach - czyli premier - Brian Cowen jeszcze raz zaapelował o głosowanie na "tak" argumentując, że akceptacja traktatu ma kluczowe znaczenie dla Irlandii i lepiej być w -jak to określił - sercu Europy niż na jej marginesie. Przeciwnicy traktatu argumentowali natomiast, że jego odrzucenie pozwoli Irlandii wynegocjować w Brukseli lepsze warunki. Dodatkowo będzie można zachować suwerenność kraju, zahamować wzrost podatków, oraz nie dopuści do prywatyzacji służby zdrowia.
W barwnej i hałaśliwej formie artystycznej obóz "NIE" przedstawił swe argumenty podczas happeningu przed gmachem Poczty Głównej na popularnym deptaku Dublina. Teatrzyki uliczne, które przyjechały z różnych stron Unii Europejskiej przedstawiły kolorowe satyry na brukselską biurokrację, która nie słucha, nie patrzy i robi, co chce. Postacią happeningu był legendarny przywódca Sinn Fein, który podkreślił, że nie po to całe pokolenia Irlandczyków walczyły o niepodległość , żeby oddawać ją teraz urzędnikom w Brukseli.
Na ulicach Dublina widać, przeciwnicy Traktatu mają znaczną przewagę, jednak kto zwycięży okaże się jutro. Obie strony zapowiadają swoje zwycięstwo, ale tylko niewielką przewagą głosów.