Jak już wcześniej pisał "Dziennik", działacze wykorzystają punkt z kontraktu mówiący o tym, że Leo nie może wypowiadać się niepochlebnie o swoim pracodawcy, czyli PZPN. Holender nie stronił od krytyki Związku, ponadto ostatnio doszła sprawa z jego współpracą z Feyenoordem Rotterdam. Beenhakker rozpoczął tam pracę, mimo sprzeciwu prezesa PZPN Grzegorza Laty. Wcześniej przymykano oko na wiele spraw, bo reprezentacja grała nieżle, teraz Holendra nie będą bronić dobre wyniki.
"Dziennik" twierdzi, że następcą Leo Beenhakkera- jak się mówi w kuluarach- mogą być" Henryk Kasperczak lub Franciszek Smuda.
"Dziennik",/dyd