Dlatego też rząd przyjął nowelę ustawy o powszechnym obowiązku obrony, przewidującą stworzenie w Polsce Narodowych Sił Rezerwowych. Należący do nich obywatel, który na co dzień pracowałby w cywilu, podpisywałby z armią kontrakt trwający od 2 do 6 lat. W jego ramach musiałby stawiać się na ćwiczenia. Taki żołnierz mógłby być kierowany do usuwania skutków klęsk żywiołowych, operacji przeciw terrorystom, a nawet wysłany na misję poza granicami kraju. Dostawałby za to od wojska wynagrodzenie.
Według "Dziennika", przepisy zabraniałyby pracodawcy zwolnić pracownika etatowego służącego w siłach rezerwy do chwili wygaśnięcia jego kontraktu. Te regulacje juz budzą sprzeciw pracodawców - dodaje gazeta.
"Dziennik"/IAR/daw/lm