Na podkarpackiej wsi jeszcze do niedawna odbywały się obrzędy wywodzące się ze słowiańskiego kultu wody i ognia.
Młodzi ludzie wybierali się nad rzeki, tam palili ogniska i bawili się. Dziewczyny plotły wianki z kwiatów i ziół i puszczały na wodę. W ten sposób wróżono zamążpójście, bo której wianek odpłynął najdalej ta miała pierwsza wyjść za mąż. W okolicaach Krosna chłopcy wróżyli sobie ożenek z korzeni różnych roślin. Wyrywali je i po wyglądzie osądzali jakie będę mieć żony, jeśli korzeń był cienki wróżono, że przyszła żona będzie chuda, gdy był rosochaty - to miała być bogata i rozczochrana.
Ważnym zabiegiem było palenie w ognisku kiczek - czyli wiązek słomy, którą pokrwano strzechy. Wierzono bowiem, że ognie świętojańskie zapobiegają pożarom domostw. Palono również zioła - przede wszystkim macierzankę, rutę, dziewannę i tak zwane ziele świetojańskie czyli dziurawiec. Wąchano opary spalanych ziół a potem nacierano siebie i zwierzęta popiołem miało to zapobiegać różnym chorobom.
Dziś dawne zwyczaje w wigilię Świetego Jana odtwarzane są głównie przez młodzież szkolną oraz przez zespoły regionalne.