Od tygodnia przed ambasadą Egiptu w Londynie protestuje kilkudziesięciu mieszkających tam Egipcjan. Oni również domagają się rezygnacji prezydenta Mubaraka. "To jest tyran, który rządzi nami od 30 lat. Ale mamy już dość. Egipcjanie przełamali barierę strachu i czas, by stali się wolnymi ludźmi" - mówi Mohammed Ezeldin Ahmed, urodzony w Wielkiej Brytanii egipski student.
Hassan Elmouelhi, który mieszka w Berlinie, mówi z kolei, że patrząc na wydarzenia w swoim kraju, ma mieszane uczucia. "Z jednej strony, boję się, z drugiej - jestem szczęśliwy. Jestem dumny z młodzieży, która protestuje na placu Tahrir, ale boję się, co będzie dalej" - podkreśla.
Niemal wszyscy Egipcjanie mieszkający w Europie podkreślają, że dla ich kraju to szczególny czas. Pracujący w Wielkiej Brytanii egipski biznesmen Mustafa Ragab chciałby, aby demonstracje jak najszybciej się skończyły. Mówi, że prezydent Mubarak musi ustąpić dla dobra kraju. "Przyszłość należy do młodych. My już mieliśmy swój czas i swoje wycierpieliśmy. Nie chcemy, aby ich spotkało to samo" - mówi biznesmen.