Również ekonomista oddziału banku SEB w Tallinie Hardo Pajula wejście Estonii do strefy euro porównuje do przebywania na niezbyt bezpiecznym statku. Jego zdaniem przyjęcie euro jest jak wejście na statek, na którym od razu trzeba się rozglądać za łodziami ratunkowymi. Mimo to warto być na tym statku - dodaje.
Także Tomasz Grzybkowski z polskiej ambasady w Tallinie podkreśla, że wejście Estonii do strefy euro było bardziej wynikiem braku wyboru, niż dobrowolną decyzją. Dyplomata podkreśla, że po oderwaniu od wpływów rosyjskich Estończycy musieli znaleźć sobie partnerów, którzy chcą z nimi współpracować.
Wielu Estończyków żałuje przyjęcia euro, ponieważ dotychczasowa waluta - korona, jest dla nich jednym z symboli wolności politycznej. Niektórzy wskazują, że ceny w euro są nieco wyższe niż w koronach, ale zwykle nie są to duże różnice.