Według osób prowadzących dochodzenie w sprawie okoliczności w jakich doszło do tragedii był to śmigłowiec wojskowy, którego załoga przechodziła szkolenie. Maszyna miała zawadzić o linie wysokiego napięcia w rejonie Parku Narodowego Verdon, w Alpach Prowansalskich. Katastrofa miała miejsce w okolicach, które nie przystają do stereotypu prowansalskich pól lawendowych. To górzysty region, w którym roi się od urwisk i wąwozów tworzonych przez strome skały. Dlatego prowadzenie akcji ratowniczej w takim terenie sprawia wiele trudności i ekipy prowadzące poszukiwania posuwają się noga za nogą. Stąd także bilans ofiar nie jest ostateczny. Według miejscowej żandarmerii, dwie osoby ocalały i są ranne. W akcji ratowniczej biorą udział śmigłowce z jednostek medycznych żandarmerii, trzy helikoptery używane do gaszenia pożarów lasów oraz kilka oddziałów pieszych, w tym jeden składający się z doświadczonych alpinistów.
IAR