Święta w Prowansji zaczynają się od ognia. Najstarszy w rodzinie błogosławi pokropione winem polano, które najmłodszy wkłada do kominka. Stół nakrywa się trzema obrusami, których nie wolno zmieniać przez trzy dni i na których ustawia się trzy świece - jest to symbol Świętej Trójcy i Świętej Rodziny. Po Pasterce na stole pojawia się ryba w truflach lub dzik w oliwkach duszony w czerwonym winie z Doliny Rodanu. Jednak najważniejsze w prowansalskiej kolacji na Boże Narodzenie są desery - jest ich trzynaście, tyle, ilu było uczestników Ostatniej Wieczerzy - kandyzowane i zasmażane w wanilii gruszki, konfitura z pigwy i nugat - przysmak z miodu, cukru i migdałów.
Pod wpływem nacisku terroru rewolucji zakazującej wystawiania szopek mieszkańcy Prowansji zaczęli budować swoje domowe szopki. Występują w nich "santons", czyli po prowansalsku "mali święci" wykonani z gliny. Przedstawiają oni postacie z Prowansji - handlarza rybami, zbieracza trufli, przekupkę, kucharza, winiarza. Co roku przybywają nowe. Prowansja ma obok swoich smaków i swoich "małych świętych" także swoje kolędy.