Właściciel Tycjana książę Sutherland postanowił latem ubiegłego roku sprzedać obraz prywatnemu kolekcjonerowi. Zgodził się jednak pozostawić go w szkockiej galerii, gdzie jest od dawna w depozycie, pod warunkiem, że do końca roku otrzyma za niego 50 milionów funtów.
Jesienią rozpoczęła się zbiórka, która nie zdołała jednak pokryć całej sumy. W ostatniej chwili 17 i pół miliona funtów zadeklarował rząd szkocki w Edynburgu. Ale nie wszystkich ucieszyła ta hojność. Szkocki poseł Ian Davidson powiedział w wywiadzie radiowym, że to skandal wydawać w dobie recesji tak niebotyczne sumy na jeden obraz. Jego zdaniem, społeczeństwo finansuje w ten sposób arystokratę, który spienięża obraz, aby wykręcić się od podatku.