Adriana i Roman na początku tygodnia wrócili z Holandii. Siedzieli z matką Adriany w poznańskim mieszkaniu, gdy do drzwi zapukali policjanci. Funkcjonariusze pokazali im europejski nakaz aresztowania, z którego wynikało, że w miejscowości Dokkum uprowadzili, a potem wywieźli za granicę kobietę. W rzeczywistości poznaniacy przywieźli do Polski matkę Adriany, która sama o to poprosiła. Kobieta tłumaczy, że holenderską policję zawiadomiła jej siostra, która ma problemy psychiatryczne.
Dziewczyna i jej narzeczony spędzili dwie doby za kratkami. Jeden z wysokich rangą poznańskich oficerów nie ukrywa, że funkcjonariusze wiedzieli, że ci ludzie są niewinni, jednak od prokuratury usłyszeli, że trzeba wykonać europejski nakaz aresztowania.
Igor Działuk z departamentu współpracy międzynarodowej w Ministerstwie Sprawiedliwości mówi, że po raz pierwszy słyszy o tego typu sprawie. Podkreśla przy tym, że europejski nakaz aresztowania jest dla nas wiążący, jednak nie zwalnia nas od myślenia i zdrowego rozsądku.
Więcej na ten temat w "Gazecie Wyborczej".
GW/km/jędras