Żądanie Gazpromu określa się w Bułgarii jako bardzo niepokojące. Wiceminister gospodarki i energetyki Walentyn Iwanow w wypowiedzi dla telewizji publicznej przypomniał, że Bułgaria ma wieloletnią umowę z Gazpromem, obowiązującą do 2011 roku, i że nie ma podstaw do jej zmiany.
Ze swej strony Gazprom argumentuje, że chodzi o zastąpienie anachronicznych, barterowych elementów tej umowy podejściem rynkowym. Bułgaria, przez którą rosyjski gaz jest przesyłany do Turcji i Grecji, ponad 40 procent potrzebnego jej surowca otrzymuje tytułem opłaty tranzytowej po stałej cenie 83 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Za pozostałą ilość gazu płaci po cenie rynkowej - obecnie ponad 3 razy wyższej.