Miało być ekspresowo i z duchem czasu, a skończyło się wielką kompromitacją i skandalem. Kursowanie szybkiego belgijsko-holenderski pociągu "Fyra" zostało zawieszone, bo spóźniał się i gubił części.
Szybki pociąg miał łączyć Brukselę z Amsterdamem i skrócić czas podróży z niecałych czterech godzin do dwóch. Po raz pierwszy wyjechał na tory w grudniu i od razu zaczęły się problemy. Usterki techniczne, przestoje na granicy, opóźnienia.
Pasażerowie początkowo cierpliwie znosili problemy, ale później zaczęli pisać skargi. Zdarzyło się bowiem, że pociąg zatrzymał się w tunelu i pasażerów trzeba było ewakuować. Później okazało się, że pociąg podczas jednego kursu zgubił przednią, metalową część, aż w końcu zablokował na torach superszybki "Thalys".
Sprawą zajęły się parlamenty Belgii i Holandii, które zażądały od włoskiego producenta wyjaśnień i dały mu 3 miesiące na usunięcie wszystkich usterek i poważniejszych problemów technicznych. A na razie, jedynie pociąg intercity z Brukseli do Hagii, który zacznie kursować za dwa tygodnie, zapewni bezpośrednie połączenie między Belgią i Holandią.
IAR