W maju, kiedy wiadomo było, że Bankia ma miliardowe straty i potrzebuje wsparcia, jej ówczesny prezes Rodrigo Rato przedstawił ministerstwu finansów plan uzdrowienia banku, który - jak zapewniał - kosztowałby najwyżej 6 mld euro. Jednak minister Luis de Guindos nie wprowadził go w życie. Zgodził się natomiast na cztery razy droższy plan, którego ogłoszenie zachwiało hiszpańską giełdą i zmusiło rząd do szukanie pomocy finansowej w eurolandzie.
"Pragnę przypomnieć, że bank powstał z fuzji siedmiu kas, z których wszystkie miały problemy finansowe" - argumentował Rato.
Mimo to, Bankia weszła na giełdę. W ciągu roku jej akcje straciły ponad 80 proc. wartości. A wraz z nimi oszczędności 350 tysięcy akcjonariuszy, z których ponad połowa, to osoby fizyczne.
IAR