Holendrzy wybiorą w najbliższą środę przedstawicieli Stanów 12 prowincji. Ci z kolei w maju wybiorą spośród siebie przedstawicieli Pierwszej Izby Stanów Generalnych. Jeśli obecny rząd zdobędzie w niej większość, będzie mógł skutecznie realizować swoją politykę. Jeśli nie, jego projekty będą torpedowane przez opozycję. Dlatego obecne wybory są w Holandii postrzegane jako swoiste referendum dla rządu. Na jego czele stoi Mark Rutte, który w ostatnią niedzielę przed wyborami szkolił swoich wyborców, podkreślając, jak ważne jest dla kraju obecne głosowanie. I choć kampania wyborcza przebiegała w karnawałowej atmosferze, to wszyscy w napięciu czekają na wyniki wyborów. "Mam nadzieję, że ten rząd nie będzie miał większości w Pierwszej Izbie" - mówił Job Cohen. Lider opozycyjnej Partii Pracy wykorzystał ostatnią niedzielę na przekonywanie wyborców, by dali czerowną kartkę obecnemu rządowi.
Informacyjna Agencja Radiowa