Biskup polowy Wojska Polskiego Józef Guzdek przypomniał, że Michał Issajewicz pseudonim "Miś" potrafił pokonać swój lęk, by ryzykować życie za innych. Biskup podkreślał, że Issajewicz pokonywał trwogę służąc drugiemu człowiekowi i nie żył dla siebie ponieważ narażał swoje życie po to, by inni mogli żyć godnie.
Sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa doktor Andrzej Krzysztof Kunert podkreślał, że Michał Issajewicz wziął udział w akcji, która na zawsze zostanie zapamiętana. "Wykonanie wyroku śmierci na dowódcy SS i policji na okręg warszawski 1 lutego 1944 roku, było najsłynniejszą akcją polskiego podziemia" - przypominał historyk. Zamach przeprowadzono w biały dzień w centrum miasta na- jak wtedy nazywano Kutscherę- "kacie Warszawy". W odwecie za zamach, następnego dnia Niemcy rozstrzelali w Alejach Ujazdowskich stu Polaków, a ponad 200 osób zostało rozstrzelanych w ruinach getta. Wzmogły się obławy i aresztowania, na miasto nałożono stumilionową kontrybucję. Zaprzestano jednak, masowych egzekucji, ostatnia odbyła się 15 lutego 1944 roku. Zdaniem doktora Kunerta fakt, że Niemcy zaprzestali masowych egzekucji egzekucji to właśnie zasługa akcji, w której brał udział między innymi Michał Issajewicz.
Uczestniczka akcji Maria Stypułkowska-Chojecka "Kama" wspominała, że "Miś" w akcji zamachu na Kutscherę odegrał fundamentalna rolę. Przypomniała, że to on zablokował drogę i dodała, że miał do odegrania ważną rolę i wypełnił ją w 150 procentach.
Powojenny przyjaciel Michała Issajewicza, Eugeniusz Tyrajski pseudonim "Sęk", walczący w czasie powstania w pułku "Baszta", wspominał, że wraz z "Misiem" budowali pomnik Powstańców Warszawskich. Eugeniusz Tyrajski dodał, że często rozmawiali o zamachu na Kutscherę ale nigdy nie odczuł, by "Miś" się "puszył ale zawsze mówił, że trzeba było wykonać akcję i koniec"
Również synowa Michała Issajewicza Hanna Rudomino - Issajewicz mówiła, że jej teść, choć był niezwykłym bohaterem, nigdy tego nie eksponował. Jak wspominała na Powązkach, jej teść mówił, że był to jego obowiązek.
Prezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej major Stanisław Oleksiak podkreślał, że odeszła postać, która był ikoną czasu walki z okupantem, która była też wzorem postępowania dla kolejnych pokoleń.
Michał Issajewicz, żołnierz 27. Dywizji Wołyńskiej i Batalionu "Parasol", był więziony w obozie w Stutthofie. Otrzymał wiele odznaczeń wojennych, był kawalerem Orderu Virtuti Militari.
IAR