"To nie jest Komisja marzeń" -mówił europoseł Jacek Saryusz-Wolski z PO przyznając, że zasiadło w niej kilku słabych komisarzy. Niskie oceny zebrał między innymi Litwin, który zajmie się podatkami i cłem, czy Fin odpowiedzialny za sprawy gospodarcze i walutowe. Mimo to zdaniem Jacka Saryusz-Wolskiego dobrze się stało, że Komisja w końcu została zaakceptowana, bo powinna była rozpocząć prace już dawno, jesienią ubiegłego roku.
"Teraz do roboty, za długo trwała ta przerwa na myślenie" - dodał europoseł. Nową Komisję krytykują też deputowani SLD, ale też ją poparli, bo zwyciężyły polityczne kalkulacje i pragmatyzm. "Były powody do tego, żeby zagłosować za tym składem Komisji" - mówił Bogusław Liberadzki z SLD dodając, że europejscy socjaliści mają w niej kilku swoich przedstawicieli.
Od głosu wstrzymali się natomiast deputowani Prawa i Sprawiedliwości. Konrad Szymański tłumaczył później, że europosłowie nie ufają komisarzom do spraw energii i zmian klimatycznych i obawiają się, że ich działania będą ze szkodą dla polskich interesów. "Dziś głosowanie za, a jutro krytykowanie aktów prawnych wychodzących z Komisji mogło by robić wrażenie niepoważne" - dodał. Jedynymi posłami z Polski, którzy zagłosowali przeciwko nowej Komisji byli Paweł Zalewski i Artur Zasada. Ich krytyka dotyczy słabości polityki zagranicznej i powołania na stanowisko szefowej unijnej dyplomacji Brytyjki Catherine Ashton.